Siedzieliśmy tak kilka minut po wyjeździe rodziców i teraz oboje wpatrywaliśmy się w ekran. Nagle chłopak z powrotem spojrzał na mnie, kiedy ja miałam nadzieję, że dał mi z tym wreszcie spokój.
- Jesteś dziewicą- zapytał z zaskoczenia i uśmiechnął się mierząc mnie przenikającym spojrzeniem, czekając na odpowiedź. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na niego. Byłam bardzo mocno zaskoczona. Co to miało znaczyć? Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Do tej pory miły i kulturalny chłopak nie wyglądał już na takiego samego. Na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Co go to w ogóle obchodziło? Patrzyłam na niego ślepo z rozchyloną buzią. W końcu coś ze mnie wyleciało.
- Słucham- zamrugałam kilkakrotnie.
- Pytam tylko, czy jesteś dziewicą - jego uśmiech stawał się coraz większy, co mnie bardzo denerwowało. Brakowało mi słów.
- Myślę, że to nie twoja sprawa. To pytanie jest nie na miejscu. Nie znam Cię - teraz ja jego mierzyłam wzrokiem. Czy on był jakiś nienormalny? Miałam nadzieję, że to jakieś żarty.
- Wybacz, ale pomyślałem, że jeśli tak, to zawsze mogę ci pokazać jak to wszystko się robi- przysunął się bliżej, na co ja się odsunęłam. Przeszły mnie dreszcze i strach.
- Nie, dzięki- powiedziałam szybko. Niczego już nie rozumiałam. Nie przypominał mi tego miłego chłopaka, co kilka minut temu. Wyglądał, jakby chciał mi coś zrobić. Mogłam się nawet domyślać co dokładnie...
- To może ja pójdę do łazienki - nie chciałam tam siedzieć obok niego ani sekundy dłużej. Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Już miałam wstać, kiedy Ben złapał mnie za rękę i szarpnął wstając przy tym i łapiąc mnie w jednej sekundzie za drugą.
- Nigdzie nie pójdziesz - wykrzyczał. Bałam się go.Widocznie był całkiem inny, niż ktoś by się tego spodziewał. Jak to mówią ''cicha woda brzegi rwie''. Teraz już wiedziałam, by nie ocieniać ludzi po okładce. Próbowałam się wyszarpać, ale na nic się to nie zdało.
- Spokojnie, kochanie. Chcę ci tylko pokazać, jak to się robi.
W tamtym momencie kopnęłam go z całej siły w czuły punkt, po czym puścił moje ręce i zgiął się w pół. Pobiegłam na górę, wykorzystując moment i zamknęłam się w pokoju. Dobrze, że miałam zamek w drzwiach oraz klucz, który był w niego włożony. Słyszałam, jak biegnie po schodach ciężko na nie stąpając. Nie znał domu, więc nie wiedział, gdzie jest mój pokój.Ciągnął za każdą klamkę po kolei. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Jak rodzice mogli mnie z nim zostawić? Skuliłam się przyciągając nogi do piersi. Przyszła wreszcie kolej na mój pokój. Ben szarpał za klamkę i kazał mi wychodzić.
- Nie zrobię Ci krzywdy, Meer. Chcę tylko się trochę zabawić- cały czas ciągnął za klamkę. Nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że śnię. Chciałam zadzwonić do rodziców, ale mój telefon był rozładowany. Podeszłam do okna i zakryłam uszy. Patrząc przez szybę, przypomniało mi się, że przy moim oknie znajduje się daszek nad drzwiami wejściowymi. Miałam pecha a zarazem szczęście. Nie było czasu na zastanawianie się. Musiałam uciekać, za nim ten typ wyważy drzwi. Wzięłam torbę, która leżała na brzegu.Wpakowałam do niej szybko najpotrzebniejsze rzeczy, czyli mój rozładowany telefon, który i tak się do niczego nie przyda, pieniądze i dokumenty. Wsadziłam stopy w moje białe force, które ZAWSZE były u mnie w pokoju, zamiast na korytarzu. Wzięłam kurtkę zakładając ją w pośpiechu na siebie, otworzyłam okno i stanęłam na parapecie.
- Jeżeli zaraz nie otworzysz tych cholernych drzwi, to wyważę je, ty głupia suko - zaczął walić rękoma w drzwi. Czułam, że długo one nie wytrzymają. Byłam przerażona. Przykucnęłam i zeskoczyłam z okna na daszek chwiejąc się i z trudem łapiąc równowagę. Pomyślałam jednak, że wolałabym spaść i się połamać lub umrzeć, niż żeby dopadł mnie ten typ. Objęłam nogami i rękoma drzewo stojące obok i powoli spuszczałam się po nim w dół, słysząc dźwięk wywarzanych drzwi. O nie. Kiedy nareszcie dotknęłam nogami o twardą ziemię, rzuciłam się w ucieczkę. Musiałam się spieszyć. Wiedziałam, że już zapewne zauważył moje zniknięcie. Biegnąc, słyszałam krzyki typu: '' znajdę cię mała suko i jeszcze mnie popamiętasz''. Pędziłam co sił w nogach szlochając.
*Pytania kierowane do mnie na: http://ask.fm/DeeFTonero
- Jesteś dziewicą- zapytał z zaskoczenia i uśmiechnął się mierząc mnie przenikającym spojrzeniem, czekając na odpowiedź. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na niego. Byłam bardzo mocno zaskoczona. Co to miało znaczyć? Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Do tej pory miły i kulturalny chłopak nie wyglądał już na takiego samego. Na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Co go to w ogóle obchodziło? Patrzyłam na niego ślepo z rozchyloną buzią. W końcu coś ze mnie wyleciało.
- Słucham- zamrugałam kilkakrotnie.
- Pytam tylko, czy jesteś dziewicą - jego uśmiech stawał się coraz większy, co mnie bardzo denerwowało. Brakowało mi słów.
- Myślę, że to nie twoja sprawa. To pytanie jest nie na miejscu. Nie znam Cię - teraz ja jego mierzyłam wzrokiem. Czy on był jakiś nienormalny? Miałam nadzieję, że to jakieś żarty.
- Wybacz, ale pomyślałem, że jeśli tak, to zawsze mogę ci pokazać jak to wszystko się robi- przysunął się bliżej, na co ja się odsunęłam. Przeszły mnie dreszcze i strach.
- Nie, dzięki- powiedziałam szybko. Niczego już nie rozumiałam. Nie przypominał mi tego miłego chłopaka, co kilka minut temu. Wyglądał, jakby chciał mi coś zrobić. Mogłam się nawet domyślać co dokładnie...
- To może ja pójdę do łazienki - nie chciałam tam siedzieć obok niego ani sekundy dłużej. Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Już miałam wstać, kiedy Ben złapał mnie za rękę i szarpnął wstając przy tym i łapiąc mnie w jednej sekundzie za drugą.
- Nigdzie nie pójdziesz - wykrzyczał. Bałam się go.Widocznie był całkiem inny, niż ktoś by się tego spodziewał. Jak to mówią ''cicha woda brzegi rwie''. Teraz już wiedziałam, by nie ocieniać ludzi po okładce. Próbowałam się wyszarpać, ale na nic się to nie zdało.
- Spokojnie, kochanie. Chcę ci tylko pokazać, jak to się robi.
W tamtym momencie kopnęłam go z całej siły w czuły punkt, po czym puścił moje ręce i zgiął się w pół. Pobiegłam na górę, wykorzystując moment i zamknęłam się w pokoju. Dobrze, że miałam zamek w drzwiach oraz klucz, który był w niego włożony. Słyszałam, jak biegnie po schodach ciężko na nie stąpając. Nie znał domu, więc nie wiedział, gdzie jest mój pokój.Ciągnął za każdą klamkę po kolei. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Jak rodzice mogli mnie z nim zostawić? Skuliłam się przyciągając nogi do piersi. Przyszła wreszcie kolej na mój pokój. Ben szarpał za klamkę i kazał mi wychodzić.
- Nie zrobię Ci krzywdy, Meer. Chcę tylko się trochę zabawić- cały czas ciągnął za klamkę. Nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że śnię. Chciałam zadzwonić do rodziców, ale mój telefon był rozładowany. Podeszłam do okna i zakryłam uszy. Patrząc przez szybę, przypomniało mi się, że przy moim oknie znajduje się daszek nad drzwiami wejściowymi. Miałam pecha a zarazem szczęście. Nie było czasu na zastanawianie się. Musiałam uciekać, za nim ten typ wyważy drzwi. Wzięłam torbę, która leżała na brzegu.Wpakowałam do niej szybko najpotrzebniejsze rzeczy, czyli mój rozładowany telefon, który i tak się do niczego nie przyda, pieniądze i dokumenty. Wsadziłam stopy w moje białe force, które ZAWSZE były u mnie w pokoju, zamiast na korytarzu. Wzięłam kurtkę zakładając ją w pośpiechu na siebie, otworzyłam okno i stanęłam na parapecie.
- Jeżeli zaraz nie otworzysz tych cholernych drzwi, to wyważę je, ty głupia suko - zaczął walić rękoma w drzwi. Czułam, że długo one nie wytrzymają. Byłam przerażona. Przykucnęłam i zeskoczyłam z okna na daszek chwiejąc się i z trudem łapiąc równowagę. Pomyślałam jednak, że wolałabym spaść i się połamać lub umrzeć, niż żeby dopadł mnie ten typ. Objęłam nogami i rękoma drzewo stojące obok i powoli spuszczałam się po nim w dół, słysząc dźwięk wywarzanych drzwi. O nie. Kiedy nareszcie dotknęłam nogami o twardą ziemię, rzuciłam się w ucieczkę. Musiałam się spieszyć. Wiedziałam, że już zapewne zauważył moje zniknięcie. Biegnąc, słyszałam krzyki typu: '' znajdę cię mała suko i jeszcze mnie popamiętasz''. Pędziłam co sił w nogach szlochając.
***
Moja twarz była cała czerwona i mokra od łez spływających z moich oczu i kapiących z czubka nosa. Nie oglądałam się za siebie. Bałam się, że chłopak może próbować mnie złapać i zrealizować swój podły plan. Wszystko działo się tak szybko. Najdziwniejsze było to, jak ostatniej nocy miałam koszmar, był bardzo podobny, do tego, co wydarzyło się kilkanaście minut temu. Czułam się dziwnie. Był to jakiś proroczy sen. Nie doświadczyłam wcześniej czegoś takiego. Uważałam, że to nic takiego. Zawsze miewałam dziwne sny, jednak ten w porównaniu z tamtymi wydarzył się, następnego dnia, na prawdę. Mogłam spodziewać się takiego zachowania, jakiego właśnie doświadczyłam w moim domu, po wszystkich, ale nie po Benie. Co ja zresztą wygaduję? Przecież w ogóle go nie znałam, nie słyszałam o nim. Wczoraj widziałam go po raz pierwszy w życiu. Wydawał się taki miły i przyjacielski.Wiedziałam jedno - teraz będę bardziej ostrożna. I pomyśleć, że miałabym z nim gdzieś wyjść... Cieszę się, że tego nie zrobiłam, odmawiając. Nie chciałam wiedzieć, jak mogło się to skończyć i co mógł mi zrobić. Po moim ciele przeszedł dreszcz, no co się wzdrygnęłam.
Powoli zaczynały boleć mnie nogi. Strasznie dyszałam. Musiałam się zatrzymać i złapać oddech, kiedy moje serce biło jak szalone. Byłam już daleko od domu. Spojrzałam się w końcu za siebie, na szczęście nie było go nigdzie widać. Przechodzący ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie dziwiłam im się, gdyż pewnie wyglądałam strasznie. Podeszłam do jednego z budynków i oparłam się o mur głęboko oddychając. Kiedy się trochę uspokoiłam, chciałam zadzwonić do rodziców, ale przypomniałam sobie, że mój telefon jest rozładowany. Cholera. Nie wiedziałam gdzie pójść. Nie miałam przyjaciół, u których mogłabym się zatrzymać i zadzwonić od nich do rodziny. Nie chciałam mieszać w to policji, pewnie i tak nie znaleźliby dowodów. Chociaż moje drzwi od pokoju...to bez znaczenia. Nie zamierzałam latać po żadnych sądach. Chciałam po postu trzymać się od niego z daleka. Musiałam iść dalej. Kroczyłam przed siebie wzdłuż chodnika potykając się o własne nogi.
***
Zaczynało powoli robić się ciemno, choć był jeszcze dzień.Chmury poruszały się szybko z powodu siły wiatru, która popędzała je przed siebie, a te przyklejały się wzajemnie, zakrywając słońce i nie dając przecisnąć się ani jednemu promykowi czystego światła. Już po chwili z nieba zaczęły lecieć małe kropelki deszczu. Padało coraz mocniej. Moje włosy był już całkiem wilgotne. Biegłam szukając miejsca do schronu, ale nie mogłam takiego znaleźć. Postanowiłam w końcu schować się pod daszek jednego ze sklepów. Moje ubrania były przemoknięte, a woda nie zostawiła na nich nawet jednej suchej nitki. Stwierdziłam, że lepiej będzie tu zaczekać aż przestanie padać. Rano nie zapowiadało się na deszcz. Czułam chłód. Było mi zimno. Jeżeli nie chciałam się przeziębić, powinnam była się zaraz przebrać w suche rzeczy. Stojąc pod sklepem zobaczyłam na wystawie całkiem ładną bluzkę - czarny t-shirt, który był bardziej dopasowany od tego, którego miałam aktualnie na sobie, z napisem ''Rock''. Weszłam do sklepu, aby zobaczyć go z bliska. Musiałam zmienić swoje rzeczy, na szczęście posiadałam sporo swoich własnych pieniędzy w torbie, więc pomyślałam, że mogę coś sobie kupić. Oglądając bluzkę z wystawy, w moje oko wpadły ciemnie jeansy z przecieranymi, na obu nogach, kolanami oraz udzie, na prawej. Stwierdziłam, że jeżeli mam już coś kupić, niech będzie to coś porządnego i fajnie wyglądającego. Nie miałam gdzie spać, a rzeczy, które miałam na sobie, sprawiałyby, że wyglądem jeszcze bardziej przypominałabym żula. Rozmyślałam nad tym, o której moi rodzice wrócą do domu i spostrzegą, że mnie nie ma. Jednak teraz coś innego siedziało w mojej głowie. Czy Ben nadal był w naszym mieszkaniu? Zapatrzyłam się, kiedy podeszła do mnie kobieta pracująca w sklepie.
- Przepraszam, pomóc w czymś - zapytała ze szczerym uśmiechem na twarzy. Wyglądała na jakieś 20 lat. Miała ciało i twarz modelki. Co robiła w tym sklepie? - Halo, proszę pani- przypomniała mi o swojej obecności.
- Yhm... czy mogłabym przymierzyć ten t-shirt oraz tamte jeansy - wskazałam na obie te rzeczy.
- Ależ bardzo proszę - uśmiechnęła się szerzej, ściągając bluzkę z manekina i podając mi ją razem z ciemnymi rurkami. Młoda kobieta zaprowadziła mnie do przymierzalni. Ściągnęłam przemoczone ubrania, przecierając trochę swoje ciało suchym miejscem starej bluzki. Po wyjściu z kabiny zapytałam sprzedawczyni, jak wyglądam w nowych ciuszkach i czy nie są one na mnie za małe, ani za duże. Odpowiedziała, że mam się nie martwić, gdyż są wprost idealne dla mnie, jakby były szyte na miarę. Zdecydowałam, że je wezmę. Zapytała mnie czy ma mi je zapakować, na co zaprzeczyłam, mówiąc, że zostanę w nich, oczywiście za jej pozwoleniem. Zgodziła się. Odczepiła wszystkie metki, po czym poszła w kierunku lady skasować je, a ja chwyciłam moje stare ubrania i zwinęłam. Na szczęście w torbie miałam jakąś siatkę, do której je wsadziłam przed włożeniem do torby. Zapłaciłam kasjerce i podziękowałam, następnie wyszłam na zewnątrz. Przestało już padać, z czego bardzo się ucieszyłam i ruszyłam w dalszą drogę.
______________________________________________________________________
*Jeżeli już tu jesteś i przeczytałaś/eś, proszę, zostaw komentarz. Z
góry dziękuję ;)Wyraź też swoją opinię. Krytykę (uzasadnioną) przyjmuję
jako pomoc do działalności nad kolejnymi rozdziałami. Nie zniechęcaj się
też po przeczytaniu pierwszego rozdziału, cała akcja zaczyna się od
trzeciego (są one krótkie, także szybko zleci).
*Blog na razie jest dość ''pusty'' jeżeli chodzi o tło itp., gdyż nie
miałam czasu, poza tym nie znam się na takich rzeczach. Więc jeśli jest
tu osoba, która umie robić ciekawe tła, niech do mnie napisze. W
nagrodę dostanie follow na tt oraz jakieś wyróżnienie.
*Pytania kierowane do mnie na: http://ask.fm/DeeFTonero
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz